wtorek, 28 sierpnia 2012

ZAWIESZAM ;(

 boże, przepraszam. 
 mam kilka powodów. przyjaciółka oszukała na całej linii, rok szkolny się zaczyna, prawie nikt nie czyta tego bloga (dziękuję, tej jednej osobie ;) ), nie mam weny, może coś jeszcze dopiszę kiedyś, ale niczego nie obiecuję. przepraszam

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 9

 Ktoś brał prysznic, pewnie Julia. Przewróciłam się na drugi bok. Poranne promiene słońca wpadały do pokoju przez okna.
 Wstając zorientowałam się, że na mam żadnych ciuchów na zmianę, spałam w swojej koszulce i spodenkach, które pożyczyła mi dziewczyna Matha.
 - Trudno, ubiorę to, w czym przyjechałam - pomyślałam.
 - Ooo, nasz śpioch już wstał - Julia wyszła z łazienki.
 - Hej. A która to godzina?
 - Trzy po siódmej - uśmiechnęła się.
 - Wcześnie - stwierdziłam.
 - Wcześnie? Dziewczyno, za 10 minut mamy być na dole!
  Rozdziawiłam usta w zdziwieniu.
 - A po co my tu właściwie jesteśmy?
 - Musimy powiedzieć czarownicom jak jest sytuacja. Co robi twój ojciec, a czego nie powinien. - Wycierała mokre włosy ręcznikiem.
 - Ok, to zaczekasz? Zgubiłabym się tu. Tylko pójdę wziąć prysznic. - Wstałam i podeszłam do szafki wyjmując spodnie.
 - Dobra... ale ty chyba nie chcesz pójść w tych samych ciuchach? - zapytała z lekkim przerażeniem w oczach. Wzruszyłam ramionami. - Evannie! Oszalałaś? Czarownice nigdy nie mają tego samego założonego dwa razy. Taka ich mała słabostka. Wkurzysz je. czekaj, zaraz ci coś dam - podeszła do szafki i wyciągnęła ubrania.
 - Skąd ty to wzięłaś?
 - Nieważne - machnęła ręką uśmiechając się do mnie.
 Wzięłam od niej rzeczy i poszłam do łazienki. Kiedy po umyciu i przebraniu się wyszłam, Julia też miała na sobie coś innego, niż to w czym przyjechała.
 - Ładnie ci w tym - puściłam do niej oczko.
 - Dzięki. To idziemy?
 - Tylko wezmę rzeczy z tamtej torebki. - Powiedziałam, i tak zrobiłam.

 Zeszłyśmy do tego samego pokoju, w którym 'pojawiliśmy się' wczoraj. Okna znowu były zasłonięte, te same czarownice siedziały na kanapie, a chłopaki stali obok kominka. Kobiety nie były chyba zadowolone.
 - Spóźniłyście się - powiedziała oschle Elora. - Odpowiedzialne osoby są punktualne.
 - Przepraszam. To przeze mnie. Za późno wstałam i poprosiłam Julię, żeby na mnie zaczekała. Nie trafiłabym tutaj sama - wytłumaczyłam.
 - Szczerość się ceni - uśmiechnęła się szatynka.
 - Dziękuję - nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
 - Przejdźmy do rzeczy.  - zaczęła Elora. - Chcecie, żebyśmy wam pomogły zabić tego, dzięki któremu w ogóle istniejemy? Dzięki któremu przez wiele lat rządziliśmy światem? Dzięki któremu...
 - Oj wystarczy! Nie zapominaj, że to on teraz próbuje nas zabić. Nas i wszystkich ludzi. Chce rządzić światem, a ci, którzy ocaleją, mają mu usługiwać! - ostatnie słowo Trover wypowiedział niemal z obrzydzeniem.
 - Nie przesadzaj! Pamiętaj, do kogo i o kim mówisz! - Aurora próbowała uspokoić chłopaka.
 - Przepraszam - powiedział nieszczerze. - Ale... 
 - Cicho bądź! - wykrzyknęła już zdenerwowana Elora. 
 - No dobra - mruknął. 
 - Czyli chcecie, żebyśmy wam pomogły go zabić? 
 - Tak - odpowiedziałam. 
 - Zastanowimy się jeszcze - odpowiedziała po chwili  blondynka. - Idźcie do swoich jadalni, Debby poda wam śniadanie. Lubicie tosty? 

_______________________ 
kolejny rozdział :D podoba się? 
CZYTEJTA = KOMENTUJEJTA xD

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 8

 Okna zasłaniały ciężkie kotary. Wszędzie porozstawiano świeczki, jedyne oświetlenie.  Po środku stała kanapa zwrócona do kominka. Wysokie regały z książkami zasłaniały ściany. Obok drewnianych, dwuskrzydłowych drzwi stał stolik.
Ból głowy usta, czułam się dużo lepiej. Obserwowałam wszystko stojąc w drzwiach tego dużego pomieszczenia.
 Moi towarzysze siedzieli na kanapie. Przed nimi stały dwie kobiety ubrane w suknie, takie z starych czasów. Jedna miały rozpuszczone czarne włosy, druga, blondynka, związane je w kok.
 - Auroro, proszę. Musisz na pomóc. On nas ciągle atakuje, a Ev dopiero co dowiedziała się, że ma moc!
 - Troverze, to nie moja wina. Gdybyś był bardziej rozważny, James już dawno by nie żył. - Szatynka broniła się.
 - Ma rację. To twoim zadaniem było ich w odpowiednim momencie powiadomić. Z tą dwójką - blondynka spojrzała na Julię i Daniela -  sobie poradziłeś. Ale to, że zakochałeś się w Evannie, nie usprawiedliwia cię od złego pracowania.
 Po tych słowach Trov skulił się na kanapie, a Dan wodził szybko wzrokiem od niego do kobiety.
 - Skąd o tym wiesz, Eloro?
 - Widzę to w jego oczach. Oczy nigdy nie kłamią. Kocha ją.
 Odchrząknęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie.
 - Evannie?! Ile tu jesteś? - Trover pobladł.
 - Yyy, no od początku rozmowy, wydaję mi się.
 - Czy - czyli wszystko słyszałaś?
 - No jak by.
 - Boże, Ev, przepraszam. Ja.. ja nie...
 - Pogadamy kiedy indziej - powiedziałam podchodząc do kobiet. - Evannie - wyciągnęłam rękę w stronę szatynki, lecz ta przytuliła mnie. Tak samo Elora.
 - Odpocznijcie, jechaliście bardzo długo. Debby zaprowadzi was do waszych pokoi - powiedziała Aurora, a w tym samym momencie do pokoju weszła szczupła blondynka.
 Poprowadziła nas schodami na górę, a później długim korytarzem. Zatrzymała się.
 - Proszę, macie te dwa pokoje. Gdybyście coś potrzebowali mój jest ten naprzeciwko - uśmiechnęła się wskazując na drzwi po prawej.

 - Julia, mogę się o coś zapytać? - powiedziałam zmieszana, gdy leżałyśmy już w łóżkach.
 - No pewnie. Możesz mi zaufać - uśmiechnęła się.
 - Eee, ty myślisz, że Trov faktycznie... mnie kocha?
 - Elora nigdy się nie myli. Ona umie 'czytać' z oczu. Nie wiem, czy to moc, czy po prostu tak umie. w każdym razie jest bardzo szanowana z tego powodu.
 - A kim one są?
 - Faktycznie Trover nic ci nie mówił. To czarownice, pomagają nam od pewnego czasu.
 - Od kiedy wiesz o wszystkim?
 - Jakieś dwa lata - wzruszyła ramionami.
 Zaniemówiłam. Ona wiedziała od dwóch lat, a ja od dwóch dni!
 - Chyba go zabiję - zaśmiałam się. - Dobra, zaraz padnę. Dobranoc.
 - Dobranoc - powiedziała Julia gasząc małą lampkę stojącą na toaletce pomiędzy naszymi łóżkami.

______________________
następny rozdział gotowy :D CZYTASZ = KOMENTUJESZ. dziękuję ;)
jeśli ktoś ma jakieś pytanie proszę pisać ;)

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 7

 - Już myśleliśmy, że nigdy nie dojedziecie. Vannie, jak się czujesz? Może chcesz się przespać? Chodź, zaprowadzę ci - Daniela zmartwił mój wygląd.
 Byliśmy w malutkim kamiennym domku - naszej 'siedzibie'. Wszyscy znali go i już od dawna, wszyscy oprócz mnie.
 Mój były poprowadził mnie do małej sypialni na piętrze.
 - To twój tymczasowy pokój. Za drzwiami naprzeciwko szafki masz łazienkę - uśmiechnął się. - Pójdę, a ty śpij dobrze. Jak by co, to przyjdę do ciebie - wyszedł zamykając za sobą drzwi.
 Podeszłam do komody i wysunęłam szufladę, o dziwo zauważyłam tam kilka koszulek, dwie pary jeansów, bieliznę i pidżamę. W niższej znalazłam torbę, plecak, scyzoryk, naboje oraz rewolwer.
 - Po cholerę mi rewolwer? - szepnęłam do siebie. Wyciągnęłam ubrania, poszłam się umyć i położyłam spać.

Ktoś potrząsał mną za ramię.
 - Ev, wstawaj! Evannie!
 Otworzyłam oczy. Na łóżku siedziała Julia.
 - No przecież już nie śpię - spojrzałam za okno. - Jest jeszcze ciemno. Coś się dzieje?
 - Yyy, no wiesz, mamy kilka spraw do załatwienia. Ubierz się, czekamy na dole ze śniadaniem - wyszła.
 Poszłam do łazienki zgarniając jakieś ciuchy i wzięłam szybki prysznic. W niecałe 15 minut byłam gotowa i zeszłam do kuchni wsadzając portfel, rewolwer i telefon do torby.
 - Mmm, naleśniki! Kto zrobił? - na stole leżał talerz z jedzeniem, a na krzesłach wokół siedziała Julia z chłopakami.
 - Ja! - Dan się uśmiechnął.

 - Gdzie jedziemy? - zapytałam. Od kilku godzin jechaliśmy Grand Vitarą po jakiś lasach.
 - Musimy coś załatwić - odpowiedziała po chwili Julia siedząca przede mną. 
 Oparłam głowę o szybę. 
 - Co sie dzieje u Natalie? Czy u rodziców i Matha wszystko w porządku? Martwią się? - pytania chodziły mi po głowie. 
 Samochód zatrzymał się, ale nie wychodziliśmy. Popatrzyłam naokoło. Las, nic więcej. 
 - Co... - zaczęłam, ale nagle poczułam coś dziwnego. Jak bym rozpadała się na małe kawałeczki. Zawirowało mi przed oczami, głowa mnie rozbolała. Skuliłam się na siedzeniu zasłaniając rękami głowę. 
 Po chwili wszystko ustało i otworzyłam oczy. Nie byłam już w samochodzie. 

_____________________ 
rozdział dodana przez Ags. 
Catrina nie miała internetu, ale ciąg dalszy napisany. w Sobotę wraca do domu, więc rozdziały będę dodawane jak wcześniej

środa, 25 lipca 2012

Wakacje

 Wyjeżdżam na wakacje. Niby mam internet, chociaż na wsi to różnie bywa. Rozdziały będę ciągle pisała, ale nie wiem czy dam radę dodawać. Postaram się.
 Eee coś jeszcze?
 No tak. Moje konto na ps (coś o mnie tam było) przejmuję Ags na czas wyjazdu. Możecie się z nią kontaktować, ona wszystko wie (blog, posty, itepe.).
 Gdyby internetowi odechciało by się działać, spróbuję Ags "przekazać" rozdział do wrzucenia. ;)

 Buziaczki, miłych wakacji :)

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 6

 Nadeszło Halloween. W sumie nie przepadałam za tym świętem. Dzieci biegające po ulicach od drzwi do drzwi w kostiumach. Ale tym razem wyczekiwałam tego dnia. Tydzień temu znalazłam w jednej z książek ze strychu coś w rodzaju przepowiedni. 
"W noc, 
kiedy granica miedzy światami jest najcieńsza, 
oni przejdą, 
zaatakują. 
Pięć władających Żywiołami, 
będą musieli walczyć." 


  Byłam z Natalie na imprezie. Nudziłam się. Moja przyjaciółka tańczyła z którymś z kolei chłopakiem. 
 Wyszłam na świeże powietrze do ogrodu Julii i popatrzyłam w gwiazdy. Niebo było tego wieczoru bezchmurne. 
 - Siemasz, Ev. Jak tam? 
 - O, hej. Nie wiedziałam, że jesteś. 
 - Kryję się z tym - zażartował Trover. 
 - Ten to potrafi mnie rozśmieszyć - pomyślałam śmiejąc się w duchu. 
 Staliśmy w milczeniu, ale nie była to niezręczna cisza. 
 - Za dwie minuty północ - stwierdził patrząc na wyświetlacz w swoim iPhonie. 
 - Chyba pójdę poszukać Nat. Coś szalała, jak ją ostatni raz widziałam - poszłam w kierunku drzwi, którymi tutaj wyszłam, ale w tym momencie moja przyjaciółka przekroczyła próg. 
 - Szukałam cię, Evannie. 
 - A ja miałam właśnie odnaleźć ciebie - zaśmiałam się, a Natalie mi zawtórowała. Usiadłyśmy na ławce. Nagle zakręciło mi się w głowię i zobaczyłam ja z lasu otaczającego dom wychodzą ludzie. Przyjrzałam się im lepiej, niektórym wisiały kawałki skóry, inni nie mieli kończyn, byli trupo-bladzi. 
 - Nat, też to widzisz?! 
 - Co? Nie. Wszystko w porządku? 
 - Z lasu wychodzą potwory! - krzyczałam. Zbliżali się, a tylko ja reagowałam. 
 - Nic nie widzę. Piłaś coś? - zapytała zatroskana. 
 Nagle lunął siarczysty deszcz. Trover, o którego istnieniu zapomniałam podbiegł do nas. 
 - Natalie, co by sie nie działo idź do domu i zabarykaduj sie w nim. O nic nie pytaj, nikomu nie otwieraj. Zadzwonimy do ciebie. UCIEKAJ!!! - popchnął moją przyjaciółkę w kierunku jej auta. Za bardzo była zdziwiona, żeby coś powiedzieć. Wsiadła i odjechała. 
 - Chodź, musimy iść - Trov chwycił moją rękę ciągnąc mnie w kierunku swojego samochodu. 
 - Kim oni są? Gdzie chcesz pojechać? - bałam się. 
 Usiadłam na siedzeniu pasażera, a on za kierownicą ruszając z piskiem opon. 
 - Co się dzieje, Trover? Odpowiedz mi. 
 - To długa historia. 
 - Proszę, chcę wiedzieć. 
 - Pamiętasz cytat, który znalazłaś w księdze ze strychu? - zapytał po chwili zastanowienia. 
 - P-przecież nikomu o nim nie mówiłam. 
 - Dotyczy ciebie, mnie, Daniela i Julii. 
 - Chwila, powiedzmy, że ci wierzę. Co z facetem? 
 - Twój ojciec - rzekł wzruszając ramionami. 
 - Co? Ty... ty sobie żartujesz?! 
 - Nie, nie Evannie Wright. Wiem, że może być trudno w to uwierzyć. Zauważyłaś, że w ostatnim czasie pada? Znaczy jak się wystraszysz? 
  Przypomniałam sobie sytuację z byczkiem kiedy byłam na spacerze i teraz, te trupy. 
 - Masz kontrolę nad wodą i powietrzem, Julia - ogniem, ja - ziemią, a Daniel wodą. 
 - Dlaczego ja 'władam' dwoma żywiołami? - zaczynałam mu wierzyć. Ton jego głosu, przekonanie, z jakim to opowiadał... 
 - Bo jesteś córką Pana i wodę dostałaś jako znak. 
 Nie widziałam co robić. Miałam straszny mętlik w głowie. 
 - Gdzie jedziemy? - zapytałam. 
 - Do Shadow - Cty of Shadow - wytłumaczył. 
 - Daleko to? 
 - Jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Skulli - uśmiechnął się.  


____________________________________________ 
przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu, ale rekompensuję to długością rozdziału ;) 
podoba się? CZYTASZ = KOMENTUJESZ. dzięki ;)

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 5

 Nie chciałam na razie nic mówić nikomu. musiałam to przemyśleć i jeszcze raz przeczytać książkę. Zauważony fragment tekstu ciągle 'siedział' mi w głowie.

 Sobotnie popołudnie postanowiłam spędzić z Natalie. 
 Poszłyśmy do galerii. 
 - No to gadaj, pogodziłaś się z Danem? Jesteście znowu razem? - zapytała moja przyjaciółka kiedy siedziałyśmy w Cafe Olivia's. 
 - Przyjaciele - uśmiechnęłam się popijając moje cappuccino. 
 - Bo wiesz, słyszałam, że jednego dnia odprowadza cię Trov, a następnego Daniel. Niektórzy mówią, że podrywasz obu. 
 - Weź, Nat, nie przesadzaj. Z Troverem robię projekt na fotografię, a Dan to mój przyjaciel. 
 - Ja wiem, ale różnie to bywa z innymi.


 Po zakupach wróciłyśmy do mojego domu i urządziłyśmy sobie filmowy wieczór. Rozłożyłyśmy się na kanapie w salonie, wielką michę popcornu wzięłyśmy na kolana a szklanki z colą postawiłyśmy na stoliku obok. Włączyłam dvd i włożyłam płytę z horrorem do odtwarzacza. Przykryłyśmy się kocami.
 Film był straszny. Siedziałyśmy przytulone do siebie zasłaniając oczy rękami.
 - Coś ty, Ev, wybrała za film? On jest straszny! Już więcej nie będę z tobą oglądać horrorów - zarzekała się Nat podczas jednej ze straszniejszych scen.
 Wrzeszczałyśmy tak głośno, że w końcu Math zszedł do salonu.
 - Co się dzieje, dziewczyny?
 - A nic. Film oglądamy - powiedziałam.
 - "Sierota" - dokończyła za mnie Natalie.
 - To rozumiem, czemu wrzeszczycie - uśmiechnął się. - Film super.


 Niedzielę miałam całą wolną. Moja przyjaciółka wyszła rano, Math umówił się z Julią, mama z Anthonym wyszli do znajomych.
 Przejrzałam ponownie książkę, ale nic w niej nowego nie znalazłam.
 Zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je.
 - Hej - powiedział  stojący w progu Dan.
 - Hej. Co tu robisz?
 - Ktoś mi wygadał, że nie masz dzisiaj co robić, więc postanowiłem ci go umilić - uśmiechnął się. - Mogę wejść?
 - Pewnie -  wpuściłam go do domu.
 Poszliśmy do salonu oglądać film, który przyniósł.


______________
przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam weny. CZYTASZ=KOMENTUJESZ. dzięki :D

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 4

 - Dzień dobry pani Wright. Nazywam się Trover Wiliams - przywitał się chłopak, gdy weszliśmy do kuchni.
 - Cześć, mów mi Gwyneth - moja mama uśmiechała się, ale widziałam, że coś jest nie tak.
 - Hm Trov, może pójdziesz do mnie? - powiedziałam wskazując schody na górę. - wezmę chipsy i colę. Chyba że nie chcesz...
 - Nie, spoko. Będę czekał.
 - Co się dzieje? Jakoś tak zbladłaś - zapytałam kiedy chłopak wyszedł z kuchni.
 - Wszystko w porządku. Po prostu tak jakoś zasłabłam - mama próbowała się uśmiechnąć.
 - Ok. Pójdę do Trova, ale jakby coś to wołaj - powiedziałam biorąc ze stołu miskę z chipsami i dwie szklanki coli.
 Trov czekał na mnie w pokoju. Postawiłam rzeczy trzymane w rękach na szafce.
 - No to co robimy? - zapytałam.
 - Dużo czytasz - stwierdził chłopak oglądając moją 'kolekcję' książek. - Głównie horrory i romantyczne horrory - spojrzał na mnie.
 - No trochę. Zaczęłam 'nałogowo' czytać jak miałam 9 lat - uśmiechnęłam się.
 - Aha, też lubię czytać. Zwłaszcza kryminały, chociaż straszne książki też są fajne.


 - To do czwartku. Pa - pożegnał się Trover.
 - No pa - zamknęłam za nim drzwi i poszłam do łazienki wykąpać się. 
 Leżąc później w łóżku powtarzałam w myślach dzisiejszy dzień. Trov jakoś dziwnie się zachowywał. Jak by się czegoś obawiał, próbował się przed czymś uchronić. 
 - No nic, zastanowię się nad tym jutro, teraz jestem za bardzo aaa... zmęczona - pomyślałam zasypiając. 


 Czwartek. Graliśmy w siatkówkę. Dziewczyny vs. chłopaki. Wygrywałyśmy. 
 Zauważyłam, że zawsze jak odbijałam piłkę Daniel odsuwał się. 
 - No tak, chce żebyśmy wygrały - pomyślałam. 
 Po lekcji czekał na mnie przed szkołą.
 - Hej, Vannie. Możemy pogadać? - zawołał. 
 - Co chcesz? - zapytałam podchodząc do niego. 
 - Przepraszam za tamto. Wiem, głupio się zachowałem. Ja po prostu chciałbym, żeby było jak dawniej. Znam twoje zdanie i je szanuję. Wiem, że jesteś uparta, pewnie go nie zmienisz. To może będziemy przynajmniej przyjaciółmi. Proszę. Naprawdę nie chcę stracić z tobą kontaktu, być twoim wrogiem. 
 Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie tymi słowami. Bardzo mnie zaskoczył. 
 - Halo, Vannie? Jesteś tam? - zapytał, gdy długo nie odpowiadałam. 
 - Ok, rodzeństwo. Odprowadzisz mnie do domu, 'braciszku'? - uśmiechnęłam się. Dalej go kochałam. Ale nie potrafiłabym z nim być wiedząc, że jest zdolny mnie zdradzić. Przez chwilę patrzył na mnie osłupiały. 
 - Jak chcesz, 'siostrzyczko' - powiedział i wziął mnie pod ramię. 




 - Do jutra - pożegnał się Daniel i poszedł.
 - Hej, Math. Jest mama? - zapytałam  wchodząc do domu. 
 - Siemasz siostra. Nie ma. A co? - mój brat siedział w salonie i oglądał telewizję. 
 - A nic. Co, już lekcje zrobiłeś, że leniuchujesz? 
 - Weź, Ev, wyluzuj. 
 - Przecież sobie żartuję, mały - uwielbiałam się z nim drażnić. 
 - No ej, duży jestem! 
 - Tsa, jasne, a ja jestem czarodziejka - prychnęłam i poszłam do siebie. 
 Odrobiłam lekcje i weszłam na kompa. W sumie nie było nic ciekawego. 
 Postanowiłam pójść na strych. Jako dziecko często przesiadywałam tam i grzebałam w kufrach z rodzinnymi pamiątkami. Wcześniej przebrałam się
 Od dawna nikt nie chodził na strych. Ja sama ostatnio tam byłam jak miałam trzynaście lat. Nie wiem dlaczego. 
 Weszłam po schodach na górę i rozejrzałam się po wnętrzu. Było tam dużo pajęczyn i pająków. Wszystko pokrywał kurz. Wszystko, oprócz jednej skrzyni. Jakieś innej, jej wcześniej nie widziałam. Usiadłam na dywaniku obok niej i ją otworzyłam. Wnętrze wypełniały stare książki. Otworzyłam jedną z nich. Zapisana była jakimiś dziwnymi znakami. Zaczęłam ją wertować. Nagle znaki zaczęły przypominać słowa.


 " Przeznaczenie jest bliskie wypełnienia. 
 czwórka dzieci 
 i jeden mężczyzna 
 zasiądą na tronach 
 by uratować świat " 

 - Co to jest? Skąd to się tu wzięło? O co w tym chodzi? - zastanawiałam się. 
 Usłyszałam, że drzwi do domu otwierają się. Zamknęłam skrzynię i pobiegłam do siebie. Książkę schowałam pod materac łóżka. 


_______ 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!! proszę

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 3

Następnego dnia w szkole, przed ostatnią lekcją Natalie mnie chwilę zatrzymała, więc do klasy weszłam spóźniona. Na szczęście pana Nathaniela jeszcze nie było. Jedyne wolne miejsce było obok Trovera.
 - Mogę się dosiąść? Nie ma więcej miejsc - zapytałam podchodząc do niego. Chłopak podniósł wzrok znad książki.
 - Pewnie, siadaj - uśmiechnął się.
 - Dzięki.
 Po chwili do klasy wszedł pan Nathaniel i zaczęła się lekcja.
 - Przygotujcie w parach projekt. Macie za pomocą maksymalnie dwudziestu pięciu zdjęć przedstawić jakąś historię. Obojętnie jaką - oznajmił nauczyciel. - Termin macie do końca tego miesiąca. Jak wymyślicie o czym ma być powiedzcie mi. Ale, uwaga, nikt nie może wiedzieć. tylko ja. Postarajcie się przyjść do mnie z tym jeszcze na tej lekcji. 
 - Masz jakiś pomysł? - Trover obrócił się w moją stronę. 
 - Nie. A Ty? 
 - Myślałem, że możemy coś kryminalnego. Jakiś komiks lub coś tego typu... 
 - Całkiem fajnie. Masz coś jeszcze? Znaczy jest całkiem fajny, ale tak na wszelki wypadek. Na przykład gdybyśmy nie mieli rekwizytów czy coś. 
 - No taki kiczowaty. Emm o dziewczynie i chłopaku, którzy najpierw się nienawidzą, a potem w sobie zakochują - Trover spojrzał na mnie niepewnie.
 - Może ewentualnie być. Jeżeli byśmy ją jakoś nietypowo przedstawili. 
 Pan Nathaniel powiedział, że oba pomysły mu się podobają. 
 - To może przyjdziesz dzisiaj do mnie? Obgadamy co dokładnie zrobimy... 
 - Pewnie. Jeżeli nie będę przeszkadzał. Od razu po szkole? 
 - Tak, pasuje mi - uśmiechnęłam się. - Kiedy kończysz? Ja teraz, znaczy po tej lekcji. 
 - Mhm, też. 


 Przed szkołą zauważyłam Dana. On też zobaczył mnie i Trovera. 
 - Oj, zaraz się zacznie - pomyślałam. Mój były szedł w naszą stronę. 
 - Ej ty! Tak, ty! Co ty robisz z moją dziewczyną? Zostaw ją! Słyszysz? Odejdź od niej! Ona jest moja! - Daniel krzyczał na Trovera, wpadł w szał. 
 - Dan, uspokój się! Co ci odbija? Nie mam ochoty znowu tego przerabiać! Odejdź, proszę - próbowałam go uspokoić, chociaż we mnie zaczynało się gotować. Nagle zagrzmiało i lunął gęsty deszcz. 
 - Evannie może pójdźmy do ciebie? Wolę nie moknąć tutaj... - zaproponował Trover. 
 - Ok. A ty - wskazałam na Daniela, który wpatrywał się w czubki trampek - nie rób więcej takich scen! Nie jesteśmy parą od dawna i sobie tego po prostu nie życzę. 
 - Przepraszam, więcej nie będę... Ale, Vannie, ja cię dalej kocham! Proszę, wróć do mnie! Ja się zmienię, obiecuję! Vannie! 
 - Idziemy Trover - chłopak stał zdębiały. - Jak Dan sie ogarnie, to z nim pogadam - próbowałam go przekonać, żeby ze mną poszedł. 
 Ruszyliśmy. Po chwili przestało padać i wyszło słońce.  
 Szliśmy w milczeniu.

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 2

 - Proszę, podchodźcie pojedynczo do mojego biurka po plany lekcji - powiedziała nasza wychowawczyni następnego dnia. Byłam pozytywnie nastawiona, ale kiedy zobaczyłam rozpiskę mina mi zrzedła. 


Poniedziałek:

  1. fotografia
  2. j. Angielski
  3. j. Francuski 
  4. matematyka
  5. historia 
  6. chemia  
  7. WF 
Wtorek: 

  1. WF 
  2. j. angielski 
  3. fizyka 
  4. informatyka
  5. sztuka 
  6. matematyka 
  7. fotografia
Środa: 

  1. WF 
  2. matematyka 
  3. j. angielski 
  4. muzyka 
  5. geografia 
  6. religia 
Czwartek: 

  1. j. angielski 
  2. matematyka 
  3. fotografia
  4. muzyka
  5. zajęcia praktyczne 
  6. WF 
Piątek: 

  1. WF 
  2. j. angielski 
  3. fotografia 
  4. WOS 
  5. biologia 
  6. godz. wychowawcza 
 Zbladłam. Codziennie WF i matma. Znaczy angielski lubię nawet, no ale cóż. 
 Nagle słońce zaszło za chmury i zaczęło lać. Dosłownie w kilka minut. Humor jeszcze bardziej mi się pogorszył. 
 Usiadłam w ławce obok Natalie. 
 - Jaki masz plan? - zapytała moje przyjaciółka. 
 - Masakryczny. Codziennie WF, matma i angielski. Chociaż ten ostatni lubię. A twój? 
 - Eee tam, nawet okey. Większość lekcji mamy te same, tylko kilka lekcji osobno - uśmiechnęła się Nat. 


 Wieczorem postanowiłam pójść na spacer po mieście. Uwielbiałam robić nocą zdjęcia, ciekawie wychodziły. 
 Długo chodziłam, zrobiło się ciemno. Tylko latarnie oświetlały małe uliczki. W niektórych oknach paliło się jeszcze światło. Spojrzałam na zegarek w telefonie - 23:19. 
 Zaczęłam kierować kroki w stronę domu. Aby dotrzeć do tej 'lepszej' części miasteczka trzeba minąć slumsy.  Są one pomiędzy lepszą dzielnicą, a centrum Skulli. 
 Mijając jeden z tych rozpadających się domów zauważyłam, że z naprzeciwka idzie typowy byczek, taki około 25 lat. Wolałam przyspieszyć. Kiedy go mijałam chwycił mnie za ramię. Wystraszyłam się, zaczęłam krzyczeć. Niespodziewanie wybuchała burza, zaczął padać deszcz. Piorun uderzył tuż obok faceta. Tym razem to on wrzeszczał. Nie zastanawiając się wiele uciekł, a pioruny dalej waliły. Stałam sparaliżowana strachem. Kiedy znikł mi z pola widzenia uspokoiłam się. W tym momencie przestało padać. Spokojna wróciłam do domu.  




________________________________________ 
kolejny rozdział. jak sie podoba? proszę CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 1

Rozdział 1 

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju . Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Wcale nie chciało mi się stroić, chociaż to moje urodziny. Dokładnie dzisiaj kończę osiemnaście lat, mam dziewiętnaście. 
Chociaż jak dla mnie to dzień ja co dzień. Ostatni dzień wakacji, drugi września.  
Zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam z blatu kawę i poszłam do salonu pooglądać telewizję. Zdziwił mnie bardzo widok Natalie siedzącej na jednej kanapie z Julią i Mathem. Przecież moja przyjaciółka nienawidziła tej dziewczyny. 
-Ooo, wstała już nasza śpiąca królewna. Wszystkiego najlepszego! - Math podszedł do mnie. 
 - Math! Nawet nie próbuj mnie przytulać! Mam gorącą kawę i nie zawaham się by cie nią oblać! - ostrzegłam go. 
-Najlepszego Evannie - powiedziała Julia. To, że Natalie miała z nią na pieńku nie oznacza, że ja również mam ją nienawidzić. 
-Dzięki. Miło z twojej strony, że przyszłaś - uśmiechnęłam się. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. - Ja otworzę. 
Pobiegłam do drzwi i otworzyła je. W progu stał Daniel trzymający kwadratowe pudełko. 
- Siemasz Vannie, jak tam? Wszystkiego najlepszego - przywitał się chłopak. Zdrętwiałam, nikt oprócz niego nie nazywał mnie 'Vannie', nikt. 
- Emm, Daniel, myślę, że to nie najlepszy moment. Dziękuje bardzo, że pamiętałeś, ale nie mogę teraz rozmawiać. Zobaczymy sie jutro w szkole to pogadamy, ok? - Nie chciałam go ranić. Zauważyłam, jak wesołe iskierki znikają z oczu chłopaka. 
-Aha, ok, rozumiem. Ale i tak chciałbym ci dać ten prezent - Daniel podał mi pakunek i odszedł. Rozpakowała papier, a moim oczom ukazał się nowy aparat
Poszłam do siebie o położyła aparat na łóżku. Postanowiłam, że później przejdę sie na spacer i porobię zdjęcia.  
_________________________________________ 
I mamy pierwszy rozdział. Podoba sie? Proszę komentujcie ;) 
Catrina

Bohaterowie


 Evannie <Eva, Vannie> Wright -
Dziewiętnastolatka mieszkająca w małym miasteczku – City of Skull. 
Ludzie uważają ją za odpowiedzialną osobę. Z pozoru twarda i odważna. Chociaż tak naprawdę jest wrażliwa, delikatna, romantyczna i uparta. Pasjonuje sie fotografią, pisarstwem, gra na perkusji oraz basie. Słucha (i gra) głównie rocka.
Mieszka w dużym domu ze swoją mamą, bratem i ojczymem.


Mathew <Math, Thew> Wright-
Piętnastoletni, przyrodni brat Evannie, również uwielbia fotografować. Zawsze potrafi pomóc, zabawny, uroczy. Największe ciacho w szkole.


Natalie <Nat> Gordon –
Najlepsza przyjaciółka Evannie. Również ma dziewiętnaście lat, ale jest zupełnym przeciwieństwem Ev. Nieodpowiedzialna, dziecinna i strasznie stereotypowa. Słucha popu (1d i Justina Biebera) co strasznie denerwuje Evannie. Jedynaczka, mieszka obok swojej przyjaciółki. 


Daniel <Dan> Crover – 
Dziewiętnastolatek, były chłopak Evannie. Zerwali, ponieważ zdradził swoją dziewczynę czego bardzo żałuje.  
Zabawny, romantyczny i strasznie zakochany w Evannie. Obecnie nie ma dziewczyny.
Mieszka w City of Skull z mamą, ojca stracił, gdy miał dwa latka. Chodzi ze swoją byłą do klasy. 

  
Trover <Trov> Wiliams – 
Z pozoru normalny nastolatek, znajomy Evannie i Natalie, kumpel Matha. 
Ukrywa pewną tajemnicę, która może zniszczyć życie Evannie. 


Julia Smith –
Piętnastolatka, dziewczyna Matha. Stereotypowa laska, podobna do Natalie, ale to tylko pozory. 
Nie zna swojego ojca, zostawił jej mamę gdy ta była w ciąży.


Gwyneth Wright – 
Mama Evannie i Matha. 
Ev jest jej córką z pierwszego małżeństwa, jej mężem jest Anthony. 
Pracuje jako redaktorka naczelna magazynu Vigie. 


Anthony Wright – 
Mąż Gwyneth. 
Jest najpopularniejszym i najdroższym prawnikiem w stanie. Ojciec Matha i ojczym Evannie. Oboje nastolatków traktuje tak samo. Bardzo lubo Ev i nie odrzuca jej, ponieważ nie jest jego biologiczną córką. 

_______________________________________________________
No, to bohaterów mamy. Jeżeli pojawili by się kolejni dodam. 
Podoba sie? Dopiero zaczynam, więc pewnie nie wyszło jakoś dobrze. 
CZYTASZ = SKOMENTUJ! Proszę, to dla mnie bardzo ważne. Jeżeli coś jest nie tak, napisz ;)

Powitanie

Siemka 
Jestem Catrina i będę tutaj opisywała historię całkowicie wymyśloną przeze mnie ;) 
No, więc za niedługo dodam bohaterów, a w przeciągu tygodnia pierwszy rozdział. W każdym razie mam taką nadzieję. 
Tylko mam do was wielką prośbę, PRZECZYTASZ=SKOMENTUJ! Bardzo proszę, to wiele dla mnie znaczy. Wygarnijcie mi wszystkie błędy, jeżeli uważacie, że takie są. Jestem gotowa je poprawić. 
Dziękuję bardzo, do zobaczenia ;) 
Catrina