wtorek, 28 sierpnia 2012

ZAWIESZAM ;(

 boże, przepraszam. 
 mam kilka powodów. przyjaciółka oszukała na całej linii, rok szkolny się zaczyna, prawie nikt nie czyta tego bloga (dziękuję, tej jednej osobie ;) ), nie mam weny, może coś jeszcze dopiszę kiedyś, ale niczego nie obiecuję. przepraszam

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 9

 Ktoś brał prysznic, pewnie Julia. Przewróciłam się na drugi bok. Poranne promiene słońca wpadały do pokoju przez okna.
 Wstając zorientowałam się, że na mam żadnych ciuchów na zmianę, spałam w swojej koszulce i spodenkach, które pożyczyła mi dziewczyna Matha.
 - Trudno, ubiorę to, w czym przyjechałam - pomyślałam.
 - Ooo, nasz śpioch już wstał - Julia wyszła z łazienki.
 - Hej. A która to godzina?
 - Trzy po siódmej - uśmiechnęła się.
 - Wcześnie - stwierdziłam.
 - Wcześnie? Dziewczyno, za 10 minut mamy być na dole!
  Rozdziawiłam usta w zdziwieniu.
 - A po co my tu właściwie jesteśmy?
 - Musimy powiedzieć czarownicom jak jest sytuacja. Co robi twój ojciec, a czego nie powinien. - Wycierała mokre włosy ręcznikiem.
 - Ok, to zaczekasz? Zgubiłabym się tu. Tylko pójdę wziąć prysznic. - Wstałam i podeszłam do szafki wyjmując spodnie.
 - Dobra... ale ty chyba nie chcesz pójść w tych samych ciuchach? - zapytała z lekkim przerażeniem w oczach. Wzruszyłam ramionami. - Evannie! Oszalałaś? Czarownice nigdy nie mają tego samego założonego dwa razy. Taka ich mała słabostka. Wkurzysz je. czekaj, zaraz ci coś dam - podeszła do szafki i wyciągnęła ubrania.
 - Skąd ty to wzięłaś?
 - Nieważne - machnęła ręką uśmiechając się do mnie.
 Wzięłam od niej rzeczy i poszłam do łazienki. Kiedy po umyciu i przebraniu się wyszłam, Julia też miała na sobie coś innego, niż to w czym przyjechała.
 - Ładnie ci w tym - puściłam do niej oczko.
 - Dzięki. To idziemy?
 - Tylko wezmę rzeczy z tamtej torebki. - Powiedziałam, i tak zrobiłam.

 Zeszłyśmy do tego samego pokoju, w którym 'pojawiliśmy się' wczoraj. Okna znowu były zasłonięte, te same czarownice siedziały na kanapie, a chłopaki stali obok kominka. Kobiety nie były chyba zadowolone.
 - Spóźniłyście się - powiedziała oschle Elora. - Odpowiedzialne osoby są punktualne.
 - Przepraszam. To przeze mnie. Za późno wstałam i poprosiłam Julię, żeby na mnie zaczekała. Nie trafiłabym tutaj sama - wytłumaczyłam.
 - Szczerość się ceni - uśmiechnęła się szatynka.
 - Dziękuję - nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
 - Przejdźmy do rzeczy.  - zaczęła Elora. - Chcecie, żebyśmy wam pomogły zabić tego, dzięki któremu w ogóle istniejemy? Dzięki któremu przez wiele lat rządziliśmy światem? Dzięki któremu...
 - Oj wystarczy! Nie zapominaj, że to on teraz próbuje nas zabić. Nas i wszystkich ludzi. Chce rządzić światem, a ci, którzy ocaleją, mają mu usługiwać! - ostatnie słowo Trover wypowiedział niemal z obrzydzeniem.
 - Nie przesadzaj! Pamiętaj, do kogo i o kim mówisz! - Aurora próbowała uspokoić chłopaka.
 - Przepraszam - powiedział nieszczerze. - Ale... 
 - Cicho bądź! - wykrzyknęła już zdenerwowana Elora. 
 - No dobra - mruknął. 
 - Czyli chcecie, żebyśmy wam pomogły go zabić? 
 - Tak - odpowiedziałam. 
 - Zastanowimy się jeszcze - odpowiedziała po chwili  blondynka. - Idźcie do swoich jadalni, Debby poda wam śniadanie. Lubicie tosty? 

_______________________ 
kolejny rozdział :D podoba się? 
CZYTEJTA = KOMENTUJEJTA xD

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 8

 Okna zasłaniały ciężkie kotary. Wszędzie porozstawiano świeczki, jedyne oświetlenie.  Po środku stała kanapa zwrócona do kominka. Wysokie regały z książkami zasłaniały ściany. Obok drewnianych, dwuskrzydłowych drzwi stał stolik.
Ból głowy usta, czułam się dużo lepiej. Obserwowałam wszystko stojąc w drzwiach tego dużego pomieszczenia.
 Moi towarzysze siedzieli na kanapie. Przed nimi stały dwie kobiety ubrane w suknie, takie z starych czasów. Jedna miały rozpuszczone czarne włosy, druga, blondynka, związane je w kok.
 - Auroro, proszę. Musisz na pomóc. On nas ciągle atakuje, a Ev dopiero co dowiedziała się, że ma moc!
 - Troverze, to nie moja wina. Gdybyś był bardziej rozważny, James już dawno by nie żył. - Szatynka broniła się.
 - Ma rację. To twoim zadaniem było ich w odpowiednim momencie powiadomić. Z tą dwójką - blondynka spojrzała na Julię i Daniela -  sobie poradziłeś. Ale to, że zakochałeś się w Evannie, nie usprawiedliwia cię od złego pracowania.
 Po tych słowach Trov skulił się na kanapie, a Dan wodził szybko wzrokiem od niego do kobiety.
 - Skąd o tym wiesz, Eloro?
 - Widzę to w jego oczach. Oczy nigdy nie kłamią. Kocha ją.
 Odchrząknęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie.
 - Evannie?! Ile tu jesteś? - Trover pobladł.
 - Yyy, no od początku rozmowy, wydaję mi się.
 - Czy - czyli wszystko słyszałaś?
 - No jak by.
 - Boże, Ev, przepraszam. Ja.. ja nie...
 - Pogadamy kiedy indziej - powiedziałam podchodząc do kobiet. - Evannie - wyciągnęłam rękę w stronę szatynki, lecz ta przytuliła mnie. Tak samo Elora.
 - Odpocznijcie, jechaliście bardzo długo. Debby zaprowadzi was do waszych pokoi - powiedziała Aurora, a w tym samym momencie do pokoju weszła szczupła blondynka.
 Poprowadziła nas schodami na górę, a później długim korytarzem. Zatrzymała się.
 - Proszę, macie te dwa pokoje. Gdybyście coś potrzebowali mój jest ten naprzeciwko - uśmiechnęła się wskazując na drzwi po prawej.

 - Julia, mogę się o coś zapytać? - powiedziałam zmieszana, gdy leżałyśmy już w łóżkach.
 - No pewnie. Możesz mi zaufać - uśmiechnęła się.
 - Eee, ty myślisz, że Trov faktycznie... mnie kocha?
 - Elora nigdy się nie myli. Ona umie 'czytać' z oczu. Nie wiem, czy to moc, czy po prostu tak umie. w każdym razie jest bardzo szanowana z tego powodu.
 - A kim one są?
 - Faktycznie Trover nic ci nie mówił. To czarownice, pomagają nam od pewnego czasu.
 - Od kiedy wiesz o wszystkim?
 - Jakieś dwa lata - wzruszyła ramionami.
 Zaniemówiłam. Ona wiedziała od dwóch lat, a ja od dwóch dni!
 - Chyba go zabiję - zaśmiałam się. - Dobra, zaraz padnę. Dobranoc.
 - Dobranoc - powiedziała Julia gasząc małą lampkę stojącą na toaletce pomiędzy naszymi łóżkami.

______________________
następny rozdział gotowy :D CZYTASZ = KOMENTUJESZ. dziękuję ;)
jeśli ktoś ma jakieś pytanie proszę pisać ;)