niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 6

 Nadeszło Halloween. W sumie nie przepadałam za tym świętem. Dzieci biegające po ulicach od drzwi do drzwi w kostiumach. Ale tym razem wyczekiwałam tego dnia. Tydzień temu znalazłam w jednej z książek ze strychu coś w rodzaju przepowiedni. 
"W noc, 
kiedy granica miedzy światami jest najcieńsza, 
oni przejdą, 
zaatakują. 
Pięć władających Żywiołami, 
będą musieli walczyć." 


  Byłam z Natalie na imprezie. Nudziłam się. Moja przyjaciółka tańczyła z którymś z kolei chłopakiem. 
 Wyszłam na świeże powietrze do ogrodu Julii i popatrzyłam w gwiazdy. Niebo było tego wieczoru bezchmurne. 
 - Siemasz, Ev. Jak tam? 
 - O, hej. Nie wiedziałam, że jesteś. 
 - Kryję się z tym - zażartował Trover. 
 - Ten to potrafi mnie rozśmieszyć - pomyślałam śmiejąc się w duchu. 
 Staliśmy w milczeniu, ale nie była to niezręczna cisza. 
 - Za dwie minuty północ - stwierdził patrząc na wyświetlacz w swoim iPhonie. 
 - Chyba pójdę poszukać Nat. Coś szalała, jak ją ostatni raz widziałam - poszłam w kierunku drzwi, którymi tutaj wyszłam, ale w tym momencie moja przyjaciółka przekroczyła próg. 
 - Szukałam cię, Evannie. 
 - A ja miałam właśnie odnaleźć ciebie - zaśmiałam się, a Natalie mi zawtórowała. Usiadłyśmy na ławce. Nagle zakręciło mi się w głowię i zobaczyłam ja z lasu otaczającego dom wychodzą ludzie. Przyjrzałam się im lepiej, niektórym wisiały kawałki skóry, inni nie mieli kończyn, byli trupo-bladzi. 
 - Nat, też to widzisz?! 
 - Co? Nie. Wszystko w porządku? 
 - Z lasu wychodzą potwory! - krzyczałam. Zbliżali się, a tylko ja reagowałam. 
 - Nic nie widzę. Piłaś coś? - zapytała zatroskana. 
 Nagle lunął siarczysty deszcz. Trover, o którego istnieniu zapomniałam podbiegł do nas. 
 - Natalie, co by sie nie działo idź do domu i zabarykaduj sie w nim. O nic nie pytaj, nikomu nie otwieraj. Zadzwonimy do ciebie. UCIEKAJ!!! - popchnął moją przyjaciółkę w kierunku jej auta. Za bardzo była zdziwiona, żeby coś powiedzieć. Wsiadła i odjechała. 
 - Chodź, musimy iść - Trov chwycił moją rękę ciągnąc mnie w kierunku swojego samochodu. 
 - Kim oni są? Gdzie chcesz pojechać? - bałam się. 
 Usiadłam na siedzeniu pasażera, a on za kierownicą ruszając z piskiem opon. 
 - Co się dzieje, Trover? Odpowiedz mi. 
 - To długa historia. 
 - Proszę, chcę wiedzieć. 
 - Pamiętasz cytat, który znalazłaś w księdze ze strychu? - zapytał po chwili zastanowienia. 
 - P-przecież nikomu o nim nie mówiłam. 
 - Dotyczy ciebie, mnie, Daniela i Julii. 
 - Chwila, powiedzmy, że ci wierzę. Co z facetem? 
 - Twój ojciec - rzekł wzruszając ramionami. 
 - Co? Ty... ty sobie żartujesz?! 
 - Nie, nie Evannie Wright. Wiem, że może być trudno w to uwierzyć. Zauważyłaś, że w ostatnim czasie pada? Znaczy jak się wystraszysz? 
  Przypomniałam sobie sytuację z byczkiem kiedy byłam na spacerze i teraz, te trupy. 
 - Masz kontrolę nad wodą i powietrzem, Julia - ogniem, ja - ziemią, a Daniel wodą. 
 - Dlaczego ja 'władam' dwoma żywiołami? - zaczynałam mu wierzyć. Ton jego głosu, przekonanie, z jakim to opowiadał... 
 - Bo jesteś córką Pana i wodę dostałaś jako znak. 
 Nie widziałam co robić. Miałam straszny mętlik w głowie. 
 - Gdzie jedziemy? - zapytałam. 
 - Do Shadow - Cty of Shadow - wytłumaczył. 
 - Daleko to? 
 - Jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Skulli - uśmiechnął się.  


____________________________________________ 
przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu, ale rekompensuję to długością rozdziału ;) 
podoba się? CZYTASZ = KOMENTUJESZ. dzięki ;)

3 komentarze:

  1. Extra. Nareszcie zaczyna się akcja (zaczynałem się już niecierpliwić)i Ha! Miałem racje, wiedziałem że cuś z nią jest nie tak HA!

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! Zajebiście!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuuuuuuuu super rozdział. Już nie mogłam się doczekać. W końcu coś zaczyna się dziać:D Fajny długggi rozdział to mi sie podoba.
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń